niedziela, 23 września 2012

Siema siema!
Na sen jeszcze za wcześnie, a na szaleństwa brak mocy. Za oknem już noc. Dziwny jest ten widok, zważywszy, że jakiś miesiąc temu o tej porze można było powiedzieć, że jest wieczór. Cóż można powiedzieć? Życie zapierdala w szaleńczym tempie, gdy tylko zrobi się fajnie.
Nie chcę, by nadeszła środa. Gdy środa minie, tydzień zginie, a ja nie chcę, by się kończył. Smutno mi, kiedy pomyślę, że zbliżam się do czasu, kiedy wiedza nie będzie wbijana mi łopatą do łba, a jedynie szeptała do ucha, bym nie przyjebała życia i poświęciła na nią swój wolny czas. A tak fajnie jest się poopierniczać, pośmiać się, pospacerować... Życie zapierdala w szaleńczym tempie, gdy tylko zrobi się fajnie.
Chyba zakocham się w Gdańsku. W końcu to bardzo piękne, różnorodne miejsce. W jednej chwili spacerujesz nieutwardzoną drogą, a zaraz znajdujesz się na ogromnym skrzyżowaniu z dwoma stacjami paliw i dwoma dyskontami. Raz jesteś w lesie, a po 10 minutach spaceru znajdujesz się przy głównej alei. I mimo, że wszystko jest tu blisko, jest jednocześnie daleko. Już trochę czasu tu spędziłam i widzę jak każdy gdzieś biegnie, jedzie, przekraczając prędkość, nerwowo spogląda ma zegarek. Póki co nie musiałam tego robić, ale dzisiejszy dzień gdzieś mi przepadł... Życie zapierdala w szaleńczym tempie, gdy tylko zrobi się fajnie.
Lubię dzisiejszy dzień. Owsiankę na śniadanie, nieśpieszne zakupy w niedziele, wieczorny spacer w deszczu. Aż chciałoby się zaciągnąć brytyjską flegmą i westchnąć: Just a simple day, nothing special, but so perfect.


Zaraźcie się tym pozytywnym tekstem póki co, bo życie zapierdala w szaleńczym tempie, gdy tylko zrobi się fajnie.

Deszczu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz