Siemcia.
W związku z tym, że nie mam pomysłu na jakiś ambitny wpis, postanowiłam, że popiernicze trochę o jakiś pierdołach. Jeśli ktoś czyta, licząc na coś niezwykłego, to niech sobie od razu odpuści, bo marnuje tylko czas.
Coraz bardziej czuję się studentką. Życie nie jest monotonne. Każdy dzień jest inny niż poprzedni. Najbardziej śmieszy mnie fakt, że kiedy jest pyszny, domowy obiadek to mój humor jest przepiękny i niemal non stop uśmiecham się do samej siebie. Kiedy obiad to kanapka z "czymkolwiek" to potrafię warczeć na wszystkich za nic. Głodny nie jesteś sobą! :D
Najfajniej jest jak nie muszę gotować, a i tak sobie nieźle pojem. :D Niektórzy współlokatorzy potrafią być zajebiści. Chociaż czasem wkurwiają do granic. No ale już tak bywa między ludźmi, że jak się nie pokłócą raz na jakiś czas to są chorzy. Często dotyczy to mnie samej, więc staram się być wyrozumiała.
Mogłabym tylko częściej gdzieś wychodzić, ale jestem za mocno leniwa. No cóż...
Spadam na zajęcia. Uwaga! Joanna idzie na wykład. Nawet mnie to bawi.
Narcia.
Deszczu
P.S. Tak, jestem takim zbokiem, że faktycznie lubię tę piosenkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz