Pewna osoba, już jakiś czas temu, pytała, czy na kolejny wpis też trzeba będzie czekać dwa miesiące. No skoro już ktoś pyta, to raczej nie. Ale przyznam szczerze, trochę zaniedbałam, a trochę porzuciłam bloga. Nagle zaczęło być mi niezręcznie puszczać w przestrzeń swoje przemyślenia i uczucia, które nie wiadomo na kogo trafią i jak zostaną potraktowane. Prawdę mówiąc, w między czasie było całe mnóstwo postów, które niemal natychmiast kasowałam. Jak dość kiepska matka, puszczałam je wolno ku złemu światu, a dopiero przypomniawszy sobie, że są mi drogie, zabierałam je z powrotem ku sobie.
Nie posiadam ostatnio jakiś swobodnych przemyśleń na proste tematy. Wszystko jest jakieś poplątane i trudne. Nagle jakoś zrobiło się niezmiernie szaro i nie potrafię się odnaleźć. Na obecną chwilę nie jest możliwe znalezienie wiecznie szczęśliwej Joanny, ani też non-stop smutnej Joanny. Od jakiegoś czasu moje nastroje poruszają się po sinusoidzie, zdecydowanie najwięcej czasu poświęcając na stan zawieszenia i obojętności. Z tym, że okres mojej sinusoidy stał się bardzo krótki, ponieważ przeciwległe stany osiągam zdecydowanie szybciej.
Przepraszam, że nie napisałam nic sensownego, moja głowa pełna jest różnych myśli i ciężko z niej wyciągnąć kilka poukładanych i logicznie tworzących jedną całość.
Tak. Tym dokładnie wysłana jest moja głowa kiedy zasiadam przed monitorem i próbuję coś napisać, a nie miałam wcześniej strzępków myśli czy koncepcji stworzonej chociażby podczas podróży autobusem czy innym pociągiem. Za każdym razem.
OdpowiedzUsuńgłowa pełna deszczu
OdpowiedzUsuń