środa, 20 listopada 2013

Dzisiaj miałam sobie znowu posmutać jakie to ja chujowe posty piszę i ogólnie emosko ponarzekać sobie na życie codzienne: jak to świat jest niesprawiedliwy i boleśnie rucha w dupsko bez lubrykantów, że ludzie to kurwy chcące cię zdeptać, że marzenia to tylko iluzja... Ale nie. Dzisiaj będę Joanną i pocisnę na katolickie suki, które patrzą tylko na swoje ego i uważają, że cała reszta jest be.

UWAGA!!! JEŚLI JESTEŚ PRZEWRAŻLIWIONY NA PUNKCIE RELIGIJNOŚCI TO PROSZĘ UPRZEJMIE, NIE CZYTAJ TEGO POSTA.

Całkiem niedawno przeglądałam sobie różnego rodzaju blogasy. Napotkałam tam takie stwierdzenia jak: "Źródło zakażenia tkwi w umysłach ateistycznych." czy "[...] ateiści są naturalnymi niszczycielami rodziny, którzy ciągle domagają się jakichś surrealistycznych praw!". Przepraszam, ale serio?! Naprawdę?! Proszę mi wybaczyć, ale osobiście uważam, że religia jest jak penis - fajnie, że masz, ale nie musisz go pokazywać publicznie, a już na pewno nie powinieneś wpychać go w usta innych ludzi. Wiem, że sama teraz pokazuję moje "prącie", aczkolwiek uważam, że mam prawo odgryźć się komuś, kto oficjalnie obraża mojego "fiuta".

Skoro już pozwoliłam sobie na upublicznienie, to pozwolę też sobie obronić wszystkie ateistyczne "członki".

Otóż często spotykam się ze stwierdzeniami cytowanymi powyżej, ale też słyszę, że "Ateiści nie mają Boga w sercu, a co za tym idzie nie mają poszanowania dla podstawowych praw funkcjonowania w społeczeństwie".  Być może się mylę, aczkolwiek uważam, że zapierdalanie do kościółka co niedzielę (zresztą jeśli chodzi o większe miasta wydaję mi się, że miejscem niedzielnego kultu stał się McDonald's i Galeria Handlowa) albo też przysięganie "przed Bogiem" wiecznej bezwzględnej miłości czy też oblewanie bobasa wodą po ryju nie są podstawowymi prawami funkcjonowania społeczeństwa. Owszem, jak ktoś chce to ja mu nie bronię, ale na chuj mi wciskać, że ja też tak muszę robić? Przecież ja nikomu nie mówię, że ma porzucić swoje dotychczasowe zasady i myśleć jak ja.
Zresztą większość tych katolickich śmiesznych zasad i wytłumaczeń jest absurdalna i w ogóle nie opiera się na tak zwanej podstawie ich wiary - Biblii. I tu pozwolę sobie oprzeć się na jednym przykładzie, żeby nie było za dużo (ale jakby ktoś sobie życzył mogę więcej): Powiedz mi czy obrazy świętych, w jakiejkolwiek formie (czy to obraz czy to rzeźba) mają boskie prawo istnieć? Nie? Więc dlaczego jest ich pełno w różnego rodzaju miejscach kultu? Tak? A czytałeś może ten fragment Biblii: " 3 Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! 4 Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!" Księga Wyjścia, Rozdział 20, jakby jakiś katol nie wiedział.
Wrócę jeszcze do tego, że ateiści źle funkcjonują w społeczeństwie, a nawet je niszczą. Pomijając to, że w społeczeństwie obowiązuje nas wszystkich to samo prawo ustawowe, to również każdy z nas ma swój rozum, swoje sumienie, swoją moralność. To, że nie obawiam się "zemsty Pana" czy "wiecznego potępienia", nie znaczy, że pewnego dnia obudzę się, wezmę nóż do ręki i wybije wszystkich w pień jak leci.

I to pierdolenie, że ateiści chcą zniszczyć Kościół (z dużej litery, bo jako wspólnota)... No ludzie, do kurwy nędzy! Nikt nie chce nic niszczyć! A wierzcie sobie w co wam się podoba, równie wielce mnie obchodzi wiara w FSM czy IPU (chociaż nie, kłamię; FSM i IPU oraz SubGenius są akurat zabawniejsze od tych wszystkich traktowanych na serio, więc powiedzmy, że katolicyzm obchodzi mnie tak samo jak protestantyzm, anglikanizm czy wielobóstwo). To wy non-stop wpychacie nam swoje "penisy" w usta i oczekujecie podziękowania i przeprosin, że nasze przekonania są inne niż wasze. Aż chce się powiedzieć: Ogarnijcie się!

Dobra, i tak za dużo już napisałam.. Pewnie nikomu się nie będzie chciało cokolwiek czytać (TL;DR), aczkolwiek jak już ktoś przeczyta i ma coś do powiedzenia to proszę się nie krępować i śmiało mi nawbijać albo się ze mną zgodzić.


Dziękuję, do widzenia.