sobota, 22 listopada 2014

Ile czasu zajmuje zrozumienie, że jest się samym we wszechświecie?
Ile czasu zajmuje zwątpienie?
Ile bólu minie zanim zginie chęć walki?



wtorek, 11 listopada 2014

Na świecie istnieje wielu ludzi, którzy będą chcieli cię skrzywdzić, złamać twego ducha, tylko po to, by poczuć się lepiej.
Ludzie to świnie. Ludzie to najgorsze potwory, które jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Zrobią wiele, byś obrócił się przeciw światu, zboczył ze swej drogi, tylko po to, by oni mogli zostać pochwaleni za bycie takimi, jakimi są. Zazdroszczą podziwu innych, którzy wspierają cię w twoim dążeniu do szczęścia. Zazdroszczą, bo sami nie są do tego zdolni i zrobią wszystko, żeby wyrwać się z cienia. Są źli, że przyćmiewasz ich swoim blaskiem, że mimo upadku podnosisz się i idziesz dalej, że potrafisz przyznać się do błędu i wyciągnąć z niego wnioski.
Tym, którzy znęcają się nad ludźmi dążącymi do szczęścia i tym, nad którymi inni się znęcają, dedykuję słowa, które kiedyś usłyszałam od nieznajomego w tramwaju:
Give yourself a chance to be happy.
Deszczu

niedziela, 20 lipca 2014

Once in a while there becomes a time, when everything I touch is falling apart and there's nothing I can do about it. The only thing I would like to do then is to disappear somewhere where no problem could find me, be with friends to protect me from all the evil of this world, to held me from falling down.
And I'm scared back again, because nothing is under my control and I'm like a leaf on the wind, which can do nothing but watch with afraidness where it's heading.
People around me seem so strange even though I've known them for all my live. I'm afraid to screw something up so badly and I'm trying to explain but no one seems to understand what I'm saying. It's just like I'd speak some different language no one have ever heard before.
I don't know what should I do or where should I go. I don't know if I can talk with somebody, because I'm not sure he really cares or is just pretending.

I know nothing and the only thing I can be sure in my life is constant pain. Even if I try to belive in myself there are people appearing who know nothing about me and just want to crush me. I'm fragile, please don't...
But they do.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Czy lepiej zmarnować dwa lata życia czy jednak całe życie?
Czy robić to, co się lubi czy to, za co teoretycznie dostanie się większe pieniądze?
Czy jest już za późno na wybory?
Czy już jest za późno, by zawrócić i wybrać drogę, która prowadzi do szczęścia?
Nie wiem, co ze sobą zrobić. Nie wiem, jaka będzie moja przyszłość. Nie wiem nic.

See a new beginning rise behind the sun...
We can never catch up to them as fast as we run.

poniedziałek, 31 marca 2014

Ostatnimi czasy odczuwam wielką nietolerancję na nietolerancję.

Taka Joanna chodzi i pyta wszystkich dookoła jaki jest ich stosunek do homoseksualistów. A co mnie do tego podkusiło? Na zajęciach z angielskiego poznałam pewnego araba, który jest bardzo uprzejmy i wesoły, aczkolwiek jego wadą jest to, że, dokładnie tak samo jak wszyscy obywatele jego kraju, nie znosi gejów, nawet ich nie znając. Twierdzi, że kara śmierci (!) za homoseksualizm jest wysoce odpowiednia. Zresztą to dziwny kraj, gdzie ja sama zostałabym ukamienowana jeszcze zanim skończyłabym 12 lat. Do czego dążę: Zaczęłam się zastanawiać, na ile jestem krytyczna wobec niego, a na ile nie znam po prostu opinii mego otoczenia.

Z satysfakcją stwierdzam, iż zdecydowana większość moich znajomych nie ma nic przeciwko homoseksualizmowi i biseksualizmowi. Tak samo ich to obchodzi jak wiadomość na to, że ktoś jest hetero. I bardzo dobrze, bo sama mam takie podejście.

Co do mniejszości, która jednak nie toleruje homo i bi... Zapytani czy bardziej nie tolerują lesbijek czy gejów jednogłośnie odpowiadają gejów. Ciekawe, prawda? Czy nam, kobietom, pozwala się na więcej? Osobiście uważam, że jest to jasne jak słońce, dlaczego paniom można więcej: starzy, obleśni perwerci chętnie zrobią sobie dobrze, oglądając dwie panie w akcji, natomiast panowie razem ich obrzydzają.
Niektórzy twierdzą, że odrzuca ich sytuacja z "nie tą dziurką" i dlatego są nietolerancyjni. Dobra, dobra, ale hetero też czasem uprawiają anal i co teraz? Będziesz pytać każdą poznaną osobę czy uprawia anal, bo jeśli tak to nie chcesz jej znać? No błagam...
Kolejny argument "Bo facet ma być facetem, a nie pizdą!" - no moi drodzy.. Znam więcej hetero pizd niż bym sobie tego życzyła.
Dalej: "Bo to nienaturalne." - w naturze (czyli również u zwierząt) występuje mnóstwo przypadków homoseksualizmu i tu polecę wikipedią: "Odnotowano je do tej pory u ponad 1500 żyjących na wolności gatunków [...]. W opiniach niektórych badaczy zwierząt, np. wśród żyraf czy bizonów zachowania homoseksualne są częstsze od heteroseksualnych."
No i oczywiście argument ostateczny "Bo nie.", z którym nijak nie idzie polemizować oprócz tego, że jet bezsensowny.

A teraz sobie pomyślcie o swoim najbliższym przyjacielu. Dziewczyny oczywiście o przyjaciółkach, faceci o kumplach. Niech każdy pomyśli o kimś swojej płci. Ta bliska ci osoba, nagle wyznaje ci (a znacie się już chyba długo), że jest homo. Czy teraz twoja nietolerancja przeminie czy jednak przekreślisz te wszystkie lata, bo kłóci się to z twoimi wyobrażeniami? Czy uciekniesz w panice, że zaraz się na ciebie rzuci i wyzna ci miłość? Czy zostaniesz, bo to ta sama osobą, którą znasz od lat?

Moja bliska przyjaciółka powiedziała mi kiedyś: nie toleruję tego, ale gdybyś to była ty, to co innego. O ile kocham ją za wszystkie miłe, a nawet czasem i za niemiłe słowa w moim kierunku, o tyle czuję się z tym źle. Gdybym była homo, poznałabym zapewne wiele osób z tego kręgu i nie chciałabym, aby ktoś ich nie tolerował ze względu na to, co robią w łóżku.

Jak dla mnie: póki się z tym nie obnosisz, jak znany polityk z wibratorem albo znany ksiądz z radiem, póki nie wpychasz tego na siłę wszystkim dookoła, jest ok. To trochę jak wiara, którą osobiście przyrównuje do penisa: "Fajnie, że masz. Pokazywanie publiczne jest raczej nieakceptowalne. Wciskanie innym do ust jest nie do przyjęcia!"
To, co dzieje się w łóżku, zazwyczaj tam zostaje, a jeśli miałabym klasyfikować to chyba bardziej nie podobałby mi się pissing, a na świecie są i gorsze rzeczy.

Tym przemiłym akcentem i zgorszoną miną na koniec pragnę zakończyć. Zmyjcie dobie zgorszenie z twarzy tą piękną piosenką:



Deszczu

poniedziałek, 17 marca 2014

Wow, ale pełno postów w tym roku! :O

No to jak już byłam sobie zgryźliwa i sarkastyczna, oczywiście wobec siebie, to mogłabym już coś napisać.

Ostatnio spytałam sporo osób czy są szczęśliwi i jeśli tak to co sprawiło, że są. Wiecie co odpowiedzieli? Nie, nie są szczęśliwi. I tak sobie o tym  myślę... co to właściwie znaczy być szczęśliwym? Czy jest się szczęśliwym, gdy wszystkie elementy życia (praca, rodzina, pasja, przyjaciele, uczelnia) idealnie się układają? Czy może jest się szczęśliwym już wtedy, gdy przynajmniej jeden element jest całkowicie w porządku? Kiedyś stwierdziłam, że jesteś szczęśliwy, jeśli wstajesz podekscytowany tym, co może przynieść nowy dzień i nikt nie musi zdrapywać cię z łóżka. Na ile to jest prawdą, a na ile kłamstwem, chyba każdy musi zdecydować sam.

W moim poście nie mogę też pominąć mojego odwiecznego pytania: Czy człowiek w ogóle może kiedyś być w pełni szczęśliwy? Jak wiemy, nigdy nie nadejdzie taki dzień, że będziemy wolni od problemów. Kiedyś myślałam, że kiedy dorosnę, życie będzie łatwiejsze... Jak bardzo głupim trzeba było być! Gdybym miała szansę cofnąć się w czasie do liceum i wtedy zapytałby mnie ktoś czy byłam szczęśliwa, odpowiedziałabym, że nie potrafię sobie wyobrazić bardziej szczęśliwego okresu życia. Chociaż może to tylko wspomnienia zakrzywione przez upływający czas. W każdym razie moim zdaniem człowiek to bardzo źle skonstruowana istota, niezdolna do szczęścia bez bólu. Nie ma w tym nic pesymistycznego czy emoskiego, jak większość mogłaby zauważyć. Po prostu wydaje mi się, że wszystko skonstruowane jest w mniejszym lub większym poczuciu równowagi. Żeby to lepiej zobrazować, proszę wyobraźcie sobie ideał: uroda niezwykła i nieskazitelna, ponadprzeciętna inteligencja, przy czym doskonałe poczucie humoru, dusza towarzystwa otoczona pełną, szczęśliwą, bogatą rodziną, która żyje w idealnym domu w idealnym kraju. Czy ten ideał byłby szczęśliwy? Z pewnością nie byłby nieszczęśliwy. I tu mogłoby pojawić się podsumowanie: Jeśli nie znasz czerni, nie odróżnisz bieli od szarości. Ale podsumowaniem jest odwieczne pytanie: Czy człowiek w ogóle jest w stanie kiedykolwiek osiągnąć pełnię szczęścia?

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Właśnie oglądałam krótki dokument o seksualizacji dzieci.
Przedstawiono w nim pogląd, że na skutek postępu cywilizacyjnego dzieci tracą coś, co zwykliśmy zwać dzieciństwem, a pragną imitować "seksownych" dorosłych przedstawionych przez pop-kulturę, przez co duży nacisk kładą na swój wygląd czy wczesne współżycie.
Moim zdaniem sprowadza się to do wychowania przez rodziców. Nie da się ominąć wszechobecnego tak zwanego "soft-porno", nie da się zablokować wszystkich stron porno, nie da się zablokować dostępu do wszechobecnego w naszej cywilizacji seksu. Co da się zrobić: to rozmawiać o seksie, o znaczeniu urody i intelektu, o tym, że prawdziwy świat nie jest pokazany na MTV. Co da się zrobić: to odnaleźć talent dziecka, zafascynować go, pchać w stronę jego własnych marzeń, a nie wyobrażeń społeczeństwa. Co da się zrobić: to podsunąć ciekawą książkę, a czytanie książek, jak powszechnie wiadomo, jest nieskończenie korzystne dla człowieka.
Ale to tylko dotyczy dzieci. A co z ludźmi bliższym bardziej dorosłości niż dzieciństwa?
Mogę tylko powiedzieć tyle: Prawdziwy seks to nie porno ani romans dla nastolatków typu zmierzch. Prawdziwy seks powinien być świadomy. Zanim zaczniesz "to" robić, dowiedz się o zagrożeniach, o zabezpieczeniach. Ale o tym mówią wszyscy, więc na pewno już dawno to wiesz. Najważniejszą rzeczą dla ciebie jest to: Poczekaj aż naprawdę będziesz na to gotowa/gotowy. Na każdego nadejdzie odpowiedni czas. Nie ulegaj presji czy to partnera czy społeczeństwa. Nie myśl o sobie, że jesteś gorszy, bo inni mają już to dawno za sobą, a ty jeszcze nie. Seks pod presją nie da ci ani krzty przyjemności, a właśnie o to w tym chodzi.. O obustronną przyjemność. Nie o zadowolenie naciskającego partnera.
A jeśli chcesz to zrobić jakkolwiek z kimkolwiek tylko dlatego, że masz chcicę... Lepiej załatw sobie intymne spotkanie z "Renatą", bo masturbacja da ci w tym wypadku więcej przyjemności niż seks z "zimną rybą" lub "sprinter", który skończy po 3 minutach.

Dziękuję. To wszystko.

P.S. Nie jestem jakimś ekspertem. To takie moje prywatne przemyślenia. Jak zwykle zresztą.