środa, 26 września 2012

Cześć.
Jutro od rana pierwsze zajęcia. Cholernie mi się nie chce...
Co do Gdańska, wrosłam tu chyba na dobre i nie wiem jak się od niego odzwyczaję na krótkie powroty do domu. Nie chodzi tylko o miasto, ale o całą tą otoczkę. O udawane poważne kłótnie i te błahe całkiem na serio. O rozkminę nad śmiechem, głosem. O pozwolenie sobie na bycie odrobinę szalonym. O wiele wiele innych. Z jednej strony nie chcę opuszczać tego miejsca, a z drugiej tęsknie za tym moim małym miasteczkiem, Kamilą, Darią, nawet mamuśkę chciałabym zobaczyć... Chyba przyjadę na weekend, nie wiem. Chciałam zgrać wszystko z planem zajęć na uczelni, ale ten nie został do tej pory opublikowany. Chujnia.

Nie wiem co pisać to już tradycyjnie dodam, że zmienia się obwód, waga, dziurka na pasku. Tak właśnie wygląda Joanna dzisiejszego wieczoru.

Deszczu


niedziela, 23 września 2012

Siema siema!
Na sen jeszcze za wcześnie, a na szaleństwa brak mocy. Za oknem już noc. Dziwny jest ten widok, zważywszy, że jakiś miesiąc temu o tej porze można było powiedzieć, że jest wieczór. Cóż można powiedzieć? Życie zapierdala w szaleńczym tempie, gdy tylko zrobi się fajnie.
Nie chcę, by nadeszła środa. Gdy środa minie, tydzień zginie, a ja nie chcę, by się kończył. Smutno mi, kiedy pomyślę, że zbliżam się do czasu, kiedy wiedza nie będzie wbijana mi łopatą do łba, a jedynie szeptała do ucha, bym nie przyjebała życia i poświęciła na nią swój wolny czas. A tak fajnie jest się poopierniczać, pośmiać się, pospacerować... Życie zapierdala w szaleńczym tempie, gdy tylko zrobi się fajnie.
Chyba zakocham się w Gdańsku. W końcu to bardzo piękne, różnorodne miejsce. W jednej chwili spacerujesz nieutwardzoną drogą, a zaraz znajdujesz się na ogromnym skrzyżowaniu z dwoma stacjami paliw i dwoma dyskontami. Raz jesteś w lesie, a po 10 minutach spaceru znajdujesz się przy głównej alei. I mimo, że wszystko jest tu blisko, jest jednocześnie daleko. Już trochę czasu tu spędziłam i widzę jak każdy gdzieś biegnie, jedzie, przekraczając prędkość, nerwowo spogląda ma zegarek. Póki co nie musiałam tego robić, ale dzisiejszy dzień gdzieś mi przepadł... Życie zapierdala w szaleńczym tempie, gdy tylko zrobi się fajnie.
Lubię dzisiejszy dzień. Owsiankę na śniadanie, nieśpieszne zakupy w niedziele, wieczorny spacer w deszczu. Aż chciałoby się zaciągnąć brytyjską flegmą i westchnąć: Just a simple day, nothing special, but so perfect.


Zaraźcie się tym pozytywnym tekstem póki co, bo życie zapierdala w szaleńczym tempie, gdy tylko zrobi się fajnie.

Deszczu

czwartek, 20 września 2012

Witam.
Od razu zacznę od moich mądrych przemyśleń, jeśli pozwolicie.
Po pierwsze - właśnie zauważyłam, że mam obojczyki, kurwa! :D Jestem taka dumna z posiadania obojczyków...
Po drugie - Czy dzisiaj obudził mnie prawdziwy dzwonek do drzwi czy tylko mój mózg robi sobie dzisiaj prima aprilis?
Po trzecie - mamy zajebisty dzień, a niebo jest tak nieprawdopodobnie przeniebieskie, że gdybym tylko była mniej leniwa to bym gdzieś się przeszła.. No cóż.
Po czwarte - może to działanie owsianki, może wczorajszych ćwiczeń, a może siadło mi na banię, ale wydaję mi się, że wyglądam lepiej niż wczoraj :D
Po piąte - słuchajcie Jonathana Davisa! Ma tak nieprzyzwoicie zajebisty głos, że z miejsca poprawia mi nastrój!

No więc słuchajcie:


Dziękuję, do widzenia. Nie komentujcie - nie warto.
Deszczu

P.S. No chyba, że chcecie mnie skomplementować albo wyznać miłość do Jonathana, to wtedy można komentować.

wtorek, 18 września 2012

Witam.
Dzisiaj Joanna się jak zwykle opierdala. Podziwiam torby i bałagan w moim pokoju, bo nie potrafię się ogarnąć i w końcu spakować. Trudno zdecydować, co powinnam wziąć, a co zostawić. Brać książki? Pewnie ich nie będę miała czasu czytać, ale tak ciężko rozstać się z Lestatem, Harrym, Sookie i całą resztą.. A zdjęcia? Więcej będę w Gdańsku niż w Pasłęku, więc w sumie powinnam, ale tak czy owak mam większość na kompie... Poza tym w teorii tak łatwo zdecydować i wrzucić potrzebne rzeczy do walizek, toreb i pudeł, ale w praktyce jest to tak cholernie ciężkie... Niby chcę jak najszybciej wyjechać już z Pasłęka i ruszyć do swojego nowego świata w Gdańsku, ale z drugiej strony mam sentyment do miejsca, w którym spędziłam tyle lat. Bardzo osobliwe uczucie.
Całkiem niedługo do szafy wrócą ubrania, które kupiłam jakiś czas temu, ale jakoś nie nosiłam. Ostatnio zaniosłam kilka rzeczy do zwężenia i tak cholernie mnie to cieszy, że muszę o tym mówić. Wybaczcie, wiem, że zamęczam ludzi tym tematem, ale postarajcie się zrozumieć moją radość i dumę. Całe życie byłam pasztetem i udręczałam się, bo nie potrafiłam z tym nic zrobić, a teraz jest zupełnie inaczej... Jakby ktoś założył mi różowe okulary i dał wiarę, że może być dobrze. Nie chodzi w tym wszystkim tylko o rozmiar, ale też o samopoczucie, stan zdrowia i pewność siebie. Wreszcie zaczynam czuć się sobą i przestaję zadręczać innych moim pesymizmem i sarkazmem. Nareszcie mogę się uśmiechać bez myślenia, czy przypadkiem właśnie nie zniknęły mi oczy i pojawiła się druga broda.. Naprawdę, naprawdę było źle. Teraz jest lepiej, a za jakiś czas będzie doskonale. W tym wszystkim jednak potrzebuję dietetyka - osoby, która mnie ochrzani,  że jem za dużo, a kiedy zajdzie taka potrzeba, uświadomi, że jak zacznę zmniejszać wyznaczone porcje to zrobię sobie krzywdę. Tak naprawdę, być może paradoksalnie, trzymając się wyznaczonych granic żywieniowych, zaczynam czuć się wolna. Zeszły ze mnie wszelkie toksyny, nie czuję już, że jeśli nie zjem słodyczy to pierdolnę, nie mam chęci jeść ziemniaków, pizzy, lasagne i wszystkich innych kalorycznych potraw. A to, że mój brzuch czasem postanawia porozmawiać z otoczeniem, uznaję za dobry żart, a nie powód, by się nawpieprzać. Do tego całego dobrego samopoczucia dochodzą komplementy od innych, że lepiej wyglądam, że podziwiają moją zawziętość, wytrwałość i tym podobne, czego nigdy nie mam dość. Dosłownie nigdy :D
Od wagi wyjściowej miałam schudnąć 30kg, z czego co najmniej 13kg już za mną. Teraz jednak zastanawiam się czy być może nie przedłużyć diety i postarać się zrzucić 40kg. Zobaczymy. Na pewno wszystko będę tu pisać, także zainteresowani będą wiedzieć ;)

Deszczu

sobota, 15 września 2012

Siemka!
Dzisiaj lekko, łatwo i przyjemnie piszę sobie pościka, który nie będzie ani troszkę ambitny. Jaram się nowym miejscem, w którym będę mieszkać przez najbliższe miesiące. Jest ładnie sprzątnięte, pachnie i wgle jest super. Trzeba tylko dokupić komodę i parę pierdół, ale będzie gites! :D
Macie tu zdjęcia chudnącego non-stop deszcza, żebyście nie zapomnieli jak wyglądam przypadkiem :P


Joanna składająca swoje kartony z ikejły.

Joanna odpoczywająca, ciesząca się efektami ciężkiej pracy.

Pozdro,
Deszczu :*

P.S. Dodatkowy buziak do Anity ;*

poniedziałek, 3 września 2012


Siema siema!
Zatęskniłam za pisaniem postów.. Dzisiaj się poświęcę filozofowaniu, ale żeby nie było zbyt ambitnie i dojrzale to wstawię wam kilka foci z łapki, co byście nie myśleli o mnie za dobrze :D



No to jak już ustaliliśmy dwa fakty: to, że jestem nienormalna i to, że popadłam w samozachwyt na swoim kurczącym się ciałem; możemy przejść dalej..

Coraz więcej lat a ja coraz bardziej przekonuję się o tym, że nic nie wiem. Gimbusy to mają jednak piękne życie - przekonani o swojej mądrości i dojrzałości, bronią zawzięcie swoich przekonań i wykrzykują innym prosto w twarz, że już są dorośli i rozumieją życie. Ja natomiast, mimo podobnej postawy za gimbazy, patrzę coraz uważniej i coraz częściej widzę swoją dziecinność i niedojrzałość (te dwa słowa wbrew pozorom nie są dla mnie synonimami). Lubię się bawić, żartować, śmiać się do rozpuku, tańczyć bez muzyki i śpiewać bez konkretnej melodii (wydawać dźwięki podobne do zdartej płyty - no cóż... nie można mieć wszystkiego no nie?)... Lubię cieszyć się jak głupia z nowej pary spodni i oglądać deszcz spod daszku niczym widz, oglądający w kinie niezły film akcji... Lubię okazywać swą dziecinną stronę osobowości i nigdy nie chcę się jej pozbywać. Wciąż jednak niezmiennie zauważam swoje oznaki niedojrzałości, co jest dla mnie straszne. Moje lenistwo i ogólna niewiedza o kwestiach życiowych to główne jej składniki. Podobno całe życie się uczymy, ja jestem na etapie początkowym i wiem, że nic nie wiem. Zobaczymy jak to się potoczy dalej... Myślmy pozytywnie ;]

Deszczu