sobota, 25 sierpnia 2012


No witam, moi drodzy...

Pomyślałam, że mogłabym napisać coś nowego, ale że brak mi weny będzie taki typowo "pamiętnikowy" wpis. Jutro 'kierunek: Gdańsk' i zostaję aż do następnego weekendu, kiedy to 'kierunek: Pasłęk', by spędzić trochę czasu z pewnymi ziomami, które nawracają się na dom po wakacjach. A w niedzielę 'kierunek: Gdańsk' i ponownie kursik z matematysi aż do piątku ('kierunek: Pasłęk'). A od 7. dnia września do 13. dnia września już całkiem niedługo, więc żeby nie zwariować po powrocie z Gdańska piorę swoje klamoty i znów pakuję je do torby, aby już trwale się ulokować w Gdańsku. Prawda, że to całkiem składne i logiczne? :D Jeśli macie problemy z ogarnięciem tego (tak jak ja) przedstawię to w kolejnych wierszach tekstu:
26.08 - kierunek: Gdańsk
01.09 - kierunek: Pasłęk
02.09 - kierunek: Gdańsk
07.09 - kierunek: Pasłęk
13.09 - kierunek: Gdańsk.
Teraz jak już wszyscy rozumiemy rozkład jazdy, to tak sobie myślę, że PKP trochę na mnie zarobi... Bywa.

Nie będąc chamem, postanawiam jeszcze wspomnieć o ostatnich dniach. Spędziłam je na pewnej wsi, zapomnianej przez internet i zasięg telefonii komórkowych, jednak wyposażonej w dwójkę całkiem fajnych ziomów, w których towarzystwie czas płynął szybciej.
Jak zwykle oprócz kilku-kilkunastu godzin śmiechu, część czasu poświęciłam na przemyślenia. Podam wam jedno z nich: milczenie przy kimś nie musi być krępujące czy chociażby dziwne. Jeśli milczysz razem z kimś, kto jest zajebisty i również uważa, że wzajemna cisza jest lepsza niż potok bezsensownych słów, to milczenie  staje się czasem ciekawszym doświadczeniem niż rozmowa. Może to trochę skomplikowane i na pewno niewyobrażalne dla tych, którzy mają mnie za osobę, której gęba się nie zamyka, ale lubię spędzać czas na wspólnym milczeniu.

Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że wśród ludzi wyszukuję jednostki raczej nietuzinkowe. Lubię osoby, myślące niestandardowo. Rozmowa z takimi osobami zawsze jest interesująca. Ale o tym jeszcze wspomnę później.

Deszczu

P.S. Dieta idzie na przód: -12,5kg :D Bądźcie ze mnie dumni! ;]

sobota, 18 sierpnia 2012


Miałam się pochwalić fotami, to się pochwalę... Moi drodzy, proszę sobie obczaić owe wyjątkowe foto, które przedstawia schudniętego Deszcza zapieprzającego w kiecce gokartem po torze wyścigowym. Dobrze, że byłam na tyle ogarnięta, że założyłam spodenki pod kieckę, bo byłaby trochę lipa.
Jest to jedno z wyraźniejszych zdjęć, także niech już będzie takie, mimo niskiej jakości.
Miałam się pochwalić także wynikiem, ale nie chce mi się szukać kartki z wynikami. Znajdziecie mój podpis na tablicy najlepszych osiągów kobiet na torze w Elblągu.

Miałam napisać pewnego psychologicznego posta, który chodzi mi po głowie od jakiegoś czasu, ale dzisiaj nie mam zbytniej chęci, aby szukać odpowiednich słów dla moich myśli. Dzisiaj jestem leniwa.

Deszczu

wtorek, 7 sierpnia 2012


Cześć! Mimo że nie przepadam za "sesyjkami" zdjęć z lapka, postanowiłam zrobić wyjątek, gdyż mamy szczególną okazję, moi mili państwo.
Jakaż to okazja?


Walka z samą sobą ma coraz bardziej pozytywne skutki. Dzisiaj sytuacja wygląda tak: 9,5 kg w dół, a na liczniku zmieniła się liczba z przodu! :D


Daję radę, wszystkie niewierzące we mnie chujki :P

Dziękuję, do widzenia.
Dumna z siebie w chuj,
Deszczu.


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Gokarty to naprawdę coś fajnego! Niestety zapomniałam zrobić jakieś fotki, ale wszystko przede mną, w końcu zakładam, że znajdę się tam jeszcze nie raz. :D
Na samym początku wolna jazda, aby zapoznać się z całym torem i sposobem prowadzenia karta. Kolejne okrążenia coraz szybsze i coraz mniej ostrożne. W końcu przestałam używać hamulca i używałam tylko pedału gazu - dodając na względnie prostych odcinkach i na sekundy odpuszczając przy zakrętach, aby nie wbić się w bandę. Było super zajebiście, jakby ktoś pytał :D

Spałam dziś 12 godzin przez co dzień wydaję się być dużo bardziej pozytywy od poprzednich.
Śniła mi się dzisiaj Tysii i Brzezia, także pozdrawiam w tym miejscu te osóbki.

Chyba moja dietetyczka się na mnie jutro zawiedzie, ale raczej nie bardziej niż ja.

To teraz proszę odkręcić na maksa głośniki i posłuchać tej oto pięknej życiowej pieśni zespołu System of a Down:


Dziękuję, do widzenia.
Deszczu

P.S. Nowy odcinek Czystej Krwi jest zajebisty. Szkoda tylko, że to wszystko zaczęło tak strasznie odbiegać od książek Charlaine Harris.

piątek, 3 sierpnia 2012



Lato zdaje się być coraz bardziej nudne, kolejne dni są coraz bardziej monotonne, coraz mniej się zmienia i zaskakuje. Tęsknię za czasami, kiedy jeden sms wystarczał by z całą paczką ludzi wyjść nawet na piwo. A teraz mamy wakacje, ostatnie wakacje przed studiami i każdy chce albo zarobić albo wycisnąć je do końca.
Najbardziej irytuje, że ludzie, na których zawsze można było liczyć, wciąż mają ważniejsze sprawy. Cóż... bywa i tak, a mnie pozostaje żalić się do tego małego kawałka internetu, który posiadam na własność.

Nie jest tak, że nie mam z kim porozmawiać, bo rozmówcy zawsze się znajdą, jednak ja chcę czegoś więcej niż wspólnie spędzonych kilku chwil, a już szczególnie za pośrednictwem internetu.

Może jestem coraz bardziej marudna, coraz bardziej wymagająca, coraz bardziej upierdliwa, ale nie mogę nic z tym zrobić.

Chcę się wybrać gdzieś za miasto. Na jakąś wiochę albo do jakiegoś miasteczka nad jeziorem albo morzem.  Dołuje mnie to przebywanie niezmiennie w jednym miejscu. Chcę zmiany. Przynajmniej na kilka dni.

A kolejne wpisy znów są coraz bardziej chujowe i emoskie. Bywa.

Deszczu