Szara rzeczywistość obowiązków przygniata. Matury, poszukiwanie pracy, szukanie właściwego kierunku na właściwej uczelni... Wszystko wali się na głowę i nie pozwala skupić na jednej czynności, skutkiem nie robię nic.
Boję się, że nie zdam fizyki, jednak nijak nie potrafię się zabrać do pracy. Plusem jest, że mogę sobie pozwolić na opcję, która nie wymaga ode mnie fizyki - filologia angielska. Tak czy owak... "Na pewno wyjeżdżam". Mam nadzieję, że jednak gdzieś mnie przyjmą.
I wciąż głowie kołują się te czarne myśli, a jedynym pocieszeniem zdaje się być myśl: "Aśka, dajże spokój, nie jesteś najgłupszym człowiekiem na świecie. Gdzieś będą chcieli Ciebie przyjąć... Chyba."
A więc zakończę ten wpis najbardziej pozytywnie jak potrafię: "Jeśli nie Kraków, nie Bielsko, nie Sopot, nie Gdańsk, muszę wyjechać gdziekolwiek, gdzie tylko się da"
Deszczu
Aśkensie skoro Ty sie martwisz ze nie zdasz matury ze Cie nie przyjma to co ja mam powiedziec he? Asiek nie martw sie rozwalisz tam ta maturke i dostaniesz sie na wymarzone studia. jak nie Ty to kto?!!!!:*:*:*:*
OdpowiedzUsuńTrochę więcej pewności siebie. Rozwalisz tą maturę i z całą pewnością przyjmą Cię do szkoły. ;)
OdpowiedzUsuńAll.
Ehh.. Zastanawiam się czy ona nie rozwali bardziej mnie niż ja ją. :(
OdpowiedzUsuńach, jak cudownie dobrana piosenka. ach i Rogucki. ach ach.
OdpowiedzUsuńdoskonale znam stan nicnierobienia i nieruszaniadupy. Ale też czasem sobie myślę, że nie jestem w końcu najgorsza i coś tam umiem. i wiesz co.. to chyba prawda! i ucha do góry, dead i pjonteczka.