czwartek, 12 lipca 2012

Witam... ze świadomością, że już nikt tu nie zagląda. Nie szkodzi.
Blogi się pisze, a nie czyta, także nie przejmuję się zbytnio brakiem oglądalności.
Od jakiegoś czasu jestem na diecie i chciałabym o tym z kimś pogadać, jednak wolałabym nie zamęczać nikogo 'dietetycznym gadaniem'. Postanowiłam więc napisać to na swoim blogu, gdzie jest miejsce na wszystkie moje błahe i głębokie przemyślenia.
Jem właśnie pyszne, zdrowe śniadanko. Kiedyś nie wyobrażałam sobie śniadania bez dwóch lub czasem nawet trzech kromek białego chleba, opatrzonych grubą warstwą prawdziwego masła, na którym powinny się znajdować plastry szynki lub sera zalane toną ketchupu, a do tego wszystkiego  szklanka lub dwie czarnej herbaty z co najmniej 2 łyżeczkami cukru.
Teraz jest zupełnie inaczej. Pyszna owsianka i zielona kawa z mlekiem i słodzikiem. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego twierdziłam, że nie mogłabym się takim śniadaniem najeść. To śniadanie jest naprawdę pyszne i sycące.
Co więcej... Już nie czuję potrzeby dosłownie wpieprzania słodyczy, ani ketchupu. Oczywiście czasem zdarza mi się zatęsknić za pospolitym smakiem fast-food'a, ale teraz odkrywam zupełnie nowe smaki, których do tej pory nie miałam ochoty próbować.
Wciąż ciężko mi się przekonać do owoców czy pomidorów. Sądzę, że niektórych przyzwyczajeń po 18 roku życia już nie da się zmienić.
Mój sukces nie jest na chwilę obecną jakiś specjalnie znaczący, ale cieszę się z każdego straconego centymetra.
Pozdrawiam.
Walcząca z samą sobą,
Deszczu

7 komentarzy:

  1. Podziwiam i trzymam kciuki Asiek!:):*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również, a tymbardziej odsunięcie słodyczy, bo co jak co, ale ja bym nie dała rady. Dzień bez słodyczy dniem straconym na wieki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... Myślę, że nie ma co podziwiać... Jak się tak wygląda, prędzej czy później otwiera się oczy i widzi się naprawdę takim, jakim widzą Cię inni ludzie. Coś ze sobą trzeba było zrobić.
    Co do słodyczy - mam dopiero 18 lat, jeszcze się w życiu najem słodkości. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. zielona kawa? no weź mię oświeć.
    Poza tym nie wiem czemu, ale to całe Twe zachwalanie dietetycznego żarełka jakoś tak czytałam sobie w głowie sarkastycznym tonem. Nie żebym nie wierzyła w Ciebie, czy w to co piszesz! Tylko tak jakoś mi się wzięło.
    tak czymaj.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tysii, mam świadomość, że przepełniony sarkazmem ton byłby bardziej do mnie podobny niż wspomniana owsianka. Wiem, że to właśnie ja głosiłam, iż nie liczy się Twój wygląd, a osobowość. Wiem, że ja wśród tłumu najgłośniej krzyczałam, że nie wolno sobie niczego odmawiać, a żyć na pełnej kurwie, że tak to ujmę. Prawdopodobnie właśnie dlatego mój przekaz mógł wydać ci się sarkastyczny.
    Jednak taki nie był - to wszystko prawda. Zmęczyło mnie bycie grubasem.

    OdpowiedzUsuń
  6. okej, okej, okej. ale rimember jedno - kocham Cię w każdej postaci!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięksa. Ja Ciebie też kocham, Tysiaczku ;*

    OdpowiedzUsuń