Żeby wprowadzić was odrobinę w klimat, pragnę wam przedstawić czarnoskórego pana, który na ulicach Birmingham w tym oto (uwierzcie, że barwnym) stroju odważnie prezentował swoje przekonania. W zgiełku zabieganych ludzi, turystów i zakupoholików wykrzykiwał, że Pan nadchodzi. Niewiele różniąc się od światków Jehowy czy choćby katolików pytał, czy wiemy dokąd trafimy po śmierci.
A teraz pozwólcie, że zacznę swój wywód. Czy nie oto chodzi w świętach, by przeżywać coś duchowego? Czy nie po to są te święta, by celebrować pamięć o wstąpieniu Jezusa do niebios? Dla mnie to święto wspólnej zupy, malowanego jajka i czekoladowego królika, ale czy dla katolików nie powinno to być święto siedzenia w kościele i przeżywania tego wszystkiego w jakiś nieznany dla mnie sposób?
Przechodząc do sedna - jaki sens ma cały ten zapierdol z zakupami i sprzątaniem? Żeby było miło? Okej, ale czy źle jest każdego innego dnia roku? Rozumiem odkurzanie, mycie luster, podłóg, inne pierdoły, które robi się najmniej raz w tygodniu... Albo gotowanie. No fajnie jest mieć żarcia na trzy dni, tylko po to, by móc siedzieć przed telewizorem i się nawpierdalać tego. Jednak czy aby nie ma w tym przesady? Hasło "Umyj okna dla Jezusa" jest już chyba nazbyt popularne. Część tych pieczonych mięs, sałatek czy ciast i tak trzeba będzie wyrzucić, bo wszystko przygotowane jest 'tradycyjnie i po staropolsku' czy 'ciężkie w chuj i w ilościach do zajebania'.
W tym wszystkim pojawia się chwila zastanowienia 'Czy byłoby gorzej, gdybym po staremu jadła kanapki i zupkę z torebki? Czy nie miałoby to większego sensu, tym bardziej dla katolika, siedzenie i odpoczywanie niż ten straszny zapierdol?'
I z tą hipotezą was zostawiam. Piszcie, co o tym myślicie.
Wesołego jajka i smacznego królika życzy Deszczu.
Żegnam.
Aśku spróbuje wytłumacze Ci chodz w małym stopniu o co w tym chodzi. Zmartwychwstanie to jest czas bardzo radosny tak naprawde najwazniejszy i najweselszy w calej liturgii kosciola. Jak wiesz Jezus to Syn Boży ktory przyszedl na swiatjako czlowiek. No to oczywiste. No ale dal nam ludziom w pewnym sensie schemat dobrego zycia. My jako ludzie urodzeni z grzechem pierworodnym mamy mozliwosc sie wyzbyc tego. Zmartwychwstanie jest dla nas symbolem nadziei na szczescie wieczne. nie bede tutaj wyjasniac skad ten zwyczaj i co dokladnie znaczy bo to na dluzsza pogadanke. juz dochodze do tego skad te obszerne swietowanie. Jak pisalam jest to jeden ze szczesliwszych dni w Kosciele jest to dla nas znak na drugie nasze zycie. To jakby np ktos z Twojej rodziny lub znajomych mial raka i bys si dowiedziala ze ktos zostal calkowicie wyleczony Czy bys wtedy nie byla bardzo szczesliwa? kiedys kazdy powod radosci byl powodem do uczt (np syn marnotrawny). Stad tradycja tego bogatego swietowania. w dzisiejszych czasach dla wiekszosci mlodych ludzi te przygotowania to tylko bez znaczenia tradycja (zdrobic duzo,zjesc az peka brzuch, zobaczyc rodzine i koniec swiat) poprostu oni tak sa nauczeni, nauczeni sa tego schematu. to ta by bylo w skocie.:) zeby nie bylo "i tak nie zrozumiesz":D
OdpowiedzUsuńNo i proszę... Widzę, że jednak jest taka jedna osoba, która potrafi mi to wytłumaczyć. Z tym, że widzisz, kijanuś, nawet jeśli ktoś wierzy, to niewiele znajdzie się takich, którzy potrafiliby te święta jakoś sensownie uzasadnić. Wielu jest, którzy są do tego przyzwyczajeni i tylko tyle. Dlatego właśnie powracam do tego pytania, że skoro tego nie rozumieją to czy nie lepiej dla nich byłoby zjeść normalne, codzienne jedzenie i sobie odpocząć niż bez sensu brnąć wśród szarej masy społeczeństwa, ponieważ tak wypada?
UsuńMoze by lepiej bylo ale mysle ze jesli ktos uwaza sie za katolika powinien chociaz zrozumiec albo chociaz sprobowac sie dowiedziec o Co chodzi. bledem nie jest nie wiedza lecz brak checi na poznawanie czegos nowego:)
OdpowiedzUsuńok, Jest to roczica zmartwychwstania, ale zastanowmy sie co jest potrzebne do zmartwychwstania... Ja obstawialbym nieboszczyka o paranormalnych zdolnosciach,ale znowu zeby stac sie nieboszczykiem wypadaloby najpierw umrzec. A jak to sie dzieje w tym wypadku? "Ojciec", który, w teorii oczywiscie, moze wszystko posyla swojego ukochanego syna na smierc jak swinie na rzeź. Czy to jest miłość? Czy to jest powód do świetowania przez kolejne 2000 lat?
OdpowiedzUsuńWielu zarzuci mi w tym momencie, że Bóg zrobił to przecież dla naszego dobra. OK, ale czy kochający ojciec ratuje kogokolwiek kosztem cierpienia swojego dziecka?
Próbowałem i nie znajduje w tych świetach jakiejś szczególnej radości.
A co do przesadnych przygotowań... Nie ma chyba nic bardziej polskiego _ sprzataj przez 3 dni, nastepne 3 gotuj,a moze przez kolejny tydzien uda ci sie to zjesc.
Jeśli chodzi o tradycje uczt to znowu sie nie zgodze. Ludzie ucztowali i z tym nie można się nie zgodzić, ale wynikało to bardziej z braku innych rozrywek niż z jakiejs szczegolnej radosci.